2 sposoby na lepsze skupienie na zadaniach

2 sposoby na lepsze skupienie na zadaniach

Zastanawiacie się jak zwiększyć efektywność działań? Jak ustawić zadania do wykonania tak, by lista zadań nie rosła, razem z Waszą frustracją? Często musimy żonglować, by wszystko było wykonane na czas, a jak wiemy, dzień jest krótki…

Obejrzyj filmik lub przeczytaj notatkę poniżej:

 
 
 
 
 
View this post on Instagram
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

A post shared by Systemy + Optymalizacja pracy (@kasiaborkow)

Grupowanie zadań

Wszystkie zadania, które macie na dany okres należy pogrupować według pewnych kryteriów, jak na przykład rodzaj tych zadań. 

Ja zazwyczaj dzielę zadania na te bardziej oraz mniej kreatywne. Zadania kreatywne to dla mnie copywriting, tworzenie prezentacji, czy też wideo. Gdy już wiem, które zadania mogę przypisać do tej grupy, poświęcam im jeden konkretny dzień, czy określoną liczbę godzin. 

Natomiast zadania techniczne jak ustawianie newslettera, planowanie kampanii, czy wszelkiego rodzaju prace na stronie oraz w social mediach, trafiają do kolejnej grupy. Podobnie do zadań kreatywnych, zadania techniczne wykonuję w jednym, określonym do tego czasie. 

Po co grupować zadania?

Grupowanie zadań przede wszystkim sprawia, że nie muszę przełączać się pomiędzy zadaniami. Co mi to daje? Na początek warto tu zaznaczyć, że nie ma czegoś takiego jak multitasking… Nasz mózg wyrwany z jakiegoś stanu potrzebuje bardzo dużo czasu, by do tego stanu ponownie wrócić. Tak więc multitasking, czy też przełączanie się pomiędzy zadaniami może powodować nawet frustrację…

Jak to zrobić?

Prostym przykładem jest sytuacja, gdy wykonujesz pracę kreatywną, a w tym czasie ktoś dzwoni do Ciebie. Wytrąca to z równowagi, znacząco utrudnia dokończenie tego zadania. I z tym problemem pomaga uporać się właśnie grupowanie zadań. 

Kolejnym idealnym przykładem korzyści płynących z grupowania zadań są sesje, spotkania z klientami. Warto na tego typu zadania przeznaczyć konkretny dzień/dwa dni w tygodniu w określonych godzinach. Tak by nie było konieczności “przełączania się” pomiędzy właśnie tymi zadaniami, a np. pracą administracyjną.

Jakie zadania grupować?

  • odpisywanie na maile/wiadomości
  • obecność w mediach społecznościowych
  • tworzenie contentu
  • prace dla klientów

Co zyskujemy pracując w ten sposób? Przede wszystkim przestrzeń w głowie na kreatywność. Łatwiejsze skupienie, poczucie flow, ustalenie konkretnego rytmu pracy dla danej grupy zadań. 

Blokowanie godzin w kalendarzu

Gdy zadania są już zgrupowane, dobrze jest zablokować sobie godziny w kalendarzu, na wykonanie tych konkretnych zadań. Dzięki temu nie trzeba znajdować sobie czasu na te wszystkie czynności. Oczywiście najwygodniej będzie to robić w kalendarzu, takim, na jakim Tobie najlepiej się pracuje. Ja korzystam z kalendarza Google z pakietu gSuite.

Jak blokować godziny w kalendarzu?

To bardzo proste. W kalendarzu wpisuję dane czynności, które mam zrobić konkretnego dnia. Następnie wpisuję godziny w kalendarzu i gdy otrzymuję powiadomienie o danych czynnościach do wykonania, po prostu do nich siadam. Odkładam wszystko inne i zaczynam robić te zadania, które mam rozpisane właśnie w kalendarzu. 

Dlaczego jest to bardzo dobre rozwiązanie?

Bardzo często u zdecydowanej większości osób zdarza się tak, że coś “wypadnie”. Pojawia się nagle dodatkowa rzecz, którą musimy się zająć, spotkanie, telefon itd. Można tak w nieskończoność. Dlatego, jeśli ustawisz sobie blokowanie godzin w swoim kalendarzu na konkretne dni i zadania i będziesz tego przestrzegać, bardzo szybko zobaczysz ogromną różnicę w wykonywaniu wszystkich rzeczy. Takie rozwiązanie niesamowicie rozwija biznes, bo zyskujesz porządek i czas.

Na koniec…

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, zachęcam Cię do pobrania bezpłatnego e-booka “Cztery sposoby na opanowanie Twojego biznesu”. Wśród tych czterech sposobach jest również mowa o kalendarzu i bardziej szczegółowo wyjaśniona metoda blokowania godzin w kalendarzu. 

Brzydka prawda o byciu freelancerką – wirtualną asystentką.

Brzydka prawda o byciu freelancerką – wirtualną asystentką.

Jeśli do tej pory myślałaś, że praca jako wirtualna asystentka to łatwy i prosty sposób na dorobienie do domowego budżetu – możesz się zdziwić. Sprawdź brzydką prawdę o tym, jak to jest być wirtualną asystentką.

Praca jako WA to praca zdalna, którą możesz wykonać z domu, jednak nie jest wcale tak prosta, jak mogłoby Ci się wydawać. A rzeczywistość nie jest tak ładna, jak zdjęcia z Instagrama. Dzisiejszy świat jest brzydki, często wykreowany, mało naturalny i kłamliwy. Szczególnie świat, który widzisz codziennie zza ekranu monitora, laptopa czy smartphone’a. I gdy media społecznościowe są narzędziem Twojej pracy – szybko zaczniesz porównywać swoje życie z tym wykreowanym na potrzeby internetu życiem innych.

Może jesteś jedną z osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę jako wirtualna asystentka i szukasz informacji o tym, jak to naprawdę jest pracować zdalnie? Dobrze trafiłaś! Dziś chcę opowiedzieć Ci o tym, o czym inni nie mówią. Przedstawić tą ciemniejszą stronę prowadzenia biznesu wirtualnej asystentki. Głównie po to, by ostrzec Cię przed zagrożeniem ( z którymi wiąże się praca na własny rachunek) i pokazać, że mimo wszystko nie jest to tak straszne, jak mogłoby się wydawać. Gotowa?

1. Brzydka prawda

Szczególnie na początku musisz przygotować się na to, że Klienci sami do Ciebie nie przyjdą. Nie dlatego, że ludzie jeszcze nie współpracują z WA – tylko dlatego, że nie mają pojęcia, że Ty w ogóle istniejesz.

Pewnie nie masz zdefiniowanej docelowej grupy dla Twoich usług i chcesz sprzedać swoje wszystkie usługi wszystkim. Zamiast czekać, aż Klienci się pojawią – sama aktywnie szukaj osób, z którymi chciałabyś pracować zdalnie. To mój ulubiony sposób na pozyskanie fajnych Klientów i kontaktów. Coraz więcej osób wie o wirtualnych asystentkach, ale jednocześnie mają opory przed skorzystaniem z takiego wsparcia. Twoja rola jest taka, aby pokazać, potencjalnym Klientom, że współpraca z Tobą im się najzwyczajniej na świecie opłaci.

Na samym początku spróbuj wykorzystać kontakty, które już masz. Być może Twój poprzedni pracodawca zgodzi się na to, byś część obowiązków wykonywała zdalnie. Może znasz przedsiębiorców, którzy potrzebowaliby wsparcia WA, ale jeszcze o tym nie wiedzą? Szukaj ludźmi, powiązań, podsuwaj pomysły na współpracę, przypomnij się znajomym, poprzednim współpracownikom, czy poprzednim szefom. Jeśli ktoś Cię już zna łatwiej mu będzie polecić Twoje usługi innym bądź skorzystać z nich po raz pierwszy. Nie zawsze musisz mieć Klientów online, możesz z powodzeniem zacząć na małą skalę na lokalnym rynku 🙂

2. Pułapka bycia online

Kryzys twórczości czy niemoc do pracy być może ominą Cię przez kilka lub kilkanaście pierwszych miesięcy pracy. Odnajdziesz się na fali działania i takim motywacyjnym haju, gdzie wszystko będzie wydawało się fajną przygodą, nowym doświadczeniem, wartościowym przeżyciem itp. Ale w pewnym momencie poczujesz zmęczenie ciągłym byciem online. To Cię po prostu przytłoczy, bo nie da się tak funkcjonować na dłuższą metę.

Znam dziewczyny, które mimo tego, że swoją pracę lubiły, fajnie zarabiały i miały wszystko poukładane to w pewnym momencie powiedziały sobie dość – bo życie z głową w świecie online było dla nich zbyt intensywne. Ja sama byłam na prostej drodze do wypalenia, działałam, cisnęłam przez kilka miesięcy bardzo intensywnie i nagle poczułam ogromne zmęczenie. Obrzydzenie do mediów społecznościowych, wkurzenie na to, że inni mówią nieprawdę. To mnie przeraziło i na jakiś czas wycofałam się.

To jest taka pułapka bycia wirtualną asystentką freelancerem. Jeśli pracujesz i praca sprawia Ci przyjemność mogą nadejść dni, w których bardzo zagalopujesz się w tym, co robisz. Zaczniesz porównywać się z innymi, będziesz coraz bardziej krytycznie na siebie patrzeć, w końcu poczujesz, że straciłaś do tego serce. Ale nie martw się, wtedy nie następuje koniec świata.

Spokojnie. Wdech, wydech. Jak mówi jedna z moich Klientek – czasem wystarczy zmienić kierunek działania tylko o kilka stopni…

Jeśli dopadnie Cię kryzys i czujesz, że dłużej tak nie możesz, że nie dasz rady, że to wszystko na nic, to oznacza, że::

  • po pierwsze potrzebujesz wakacji na cito,
  • po drugie w którymś momencie robisz błąd i pracujesz za dużo, albo niedostatecznie dobrze odpoczywasz. Masz odskocznię od pracy i robisz coś, by odświeżyć głowę? Czy ciągle gonisz tylko za kasą?

Gdy dopadnie Cię taka niemoc – zatrzymaj się i przeanalizuj swoje działania. Zrób to, byś się nie wypaliła i w odpowiednim czasie mogła wrócić na właściwe tory. Bo choćbyś nie wiem jak bardzo kochała swoją firmę – gorsze dni Cię dopadną – bądź na nie dobrze przygotowana 🙂

3. Planowanie i strategia

Decydując się na pracę jako wirtualna asystentka, nie będziesz miała nad sobą szefa. Szefa, który do tej pory planował i myślał strategicznie, a Tobie przedstawiał tylko cząstkowe wyniki swojej pracy. Teraz Ty będziesz musiała zrobić to sama. Od dobrego planu będzie zależało Twoje powodzenie.

Potrzebujesz stworzyć strategię, która będzie działać i pomoże Ci utrzymać stały dopływ nowych Klientów. Nie przyjdzie do Ciebie kierownik i nie powie, jaki plan masz wykonać do końca kwartału czy roku. To Ty sama zaplanujesz swoje działania. Musisz przewidzieć, ile potrzebujesz zarobić by móc się potem utrzymać.

A to moja droga wcale nie jest takie proste. Stworzenie odpowiedniej strategii działań, która będzie zgodna z Tobą i przyciągnie odpowiednich Klientów do Twojego biznesu to sztuka. I niestety nie uczą tego w szkole. Tak, oczywiście w dzisiejszych czasach można, zarobić dobre pieniądze pracując zdalnie, ale zlecenia nie przyjdą do Ciebie same.

Jak zaplanujesz swój biznes na kolejny kwartał, czy rok?

3. Działania marketingowe

Jeśli do tej pory pracowałaś w biurze – pewnie do spraw marketingu był specjalny dział. I jeśli w tym dziale nie pracowałaś – o marketingu wiesz naprawdę niewiele. Ale gdy decydujesz się na karierę freelancerki – wirtualnej asystentki – sama musisz się tego marketingu nauczyć. Od podstaw będziesz budowała swoją markę wirtualnej asystentki. I uwaga – będziesz do tego potrzebowała sporo czasu. Takie rzeczy nie dzieją się w ciągu jednego dnia/ wieczoru. To systematycznie powtarzane działania są kluczem do sukcesu.

By pozyskać swoich idealnych Klientów będziesz potrzebowała pokazać, że jesteś, działasz, znasz się na tym co robisz. Przekonać ich do tego, że to Ty jesteś najlepszą osobą do wykonania tej, danej pracy. Pokazać potencjalnym Klientom, że znasz się na pracy, którą mogą Ci zlecić. Zdobywać rekomendacje od Klientów, którzy już z Tobą współpracowali.

Będziesz chciała budować społeczny dowód słuszności i zaufania, tym bardziej że działając jako WA Klienci nie mogą się z Tobą spotkać twarzą w twarz (chyba że działasz na rynku lokalnym, ale to temat na inny dzień). I tak naprawdę wyrabiają sobie o Tobie zdanie na odległość.

Dodatkowo musisz być sprytna, przewidywać trendy i być o jeden krok do przodu ze swoimi działaniami. Tylko wtedy masz pierwszeństwo w celowaniu w Twoich idealnych Klientów.

4. Miliony rozpraszaczy

Jeśli pracujesz w domu – wiesz o czym mówię – zawsze, ale to ZAWSZE znajdzie się coś, co może rozpraszać Twoją uwagę. Od domowników, przez różne prace domowe, nagłe wypadki, wyjazdy, przyjaciółki, kurierów, po sąsiadów, którzy (zwykle nieświadomie) postanowią zaburzyć Twój idealny porządek dnia.

Tutaj ktoś chce się o coś zapytać, a to sąsiad przyszedł z osiedlową plotką, a to kurier zapuka akurat w momencie Twojego stanu flow, w którym masz mega wenę do pisania. A to Klient zadzwoni po jedną rzecz, a rozmawia z Tobą pół godziny. A to pranie trzeba na dwór wywiesić, bo ładna pogoda,, a to trzeba ściągnąć, bo pada. A to wstawić obiad, bo zaraz wszyscy wygłodniali wpadną do domu, a to po dziecko pojechać do żłobka. Ta lista nie ma końca.

Dlatego pomaga zmiana myślenia. Na: jestem w pracy i jestem w domu. (Oczywiście zdarzają się sytuacje, w których nie można tak sobie wszystkiego rzucić i tak mega rozgraniczyć swoje życie.)

I silna wola do tego by opierać się rozpraszaczom.

I samodyscyplina.

No i też dobry sen, bo człowiek niewyspany to człowiek nieproduktywny i zły 😉

5. Niezrozumienie innych

Praca z domu jest jeszcze ciągle traktowana jako nie do końca prawdziwa praca. Inni ludzie, którzy chodzą do “normalnej pracy” traktują nas tak trochę z przymrużeniem oka i takim nie do końca poważnym spojrzeniem z serii “taa jasne i jeszcze powiedz mi, że za to Ci płacą”. Czasem człowiekowi może zrobić się przykro, kiedy ktoś znajomy stwierdzi, że “a co to taka praca asystentka przez internet – normalnej nie było?”

Ludzie boją się tego, czego nie znają, a praca jako wirtualna asystentka w Polsce ciągle tak naprawdę jest nowością. Mało osób kojarzy, że istnieją wirtualne asystentki. Mało osób wie, że wirtualne asystentki mogą pomóc w wielu kwestiach i wziąć na siebie tak naprawdę większość działań administracyjno-organizacyjnych do wykonania w małej firmie.

Dlatego też czasem trzeba mierzyć się z niezrozumieniem innych i edukować o tym, czym tak naprawdę jest praca zdalna.

6. Błędy

Pracując na swoim nie ma takiej opcji byś uniknęła popełniania błędów. Mniejszych czy większych. Takich, które można było przewidzieć, jak i takich, które spadną na Ciebie jak grom z jasnego nieba i nie będzie opcji, że mogłabyś, choć w najmniejszym stopniu się do nich przygotować. Tak po prostu jest. Czasem możesz popełnić błędy ze zwykłego zmęczenia czy niewyspania, zdarza się to najlepszym.

Co możesz więc zrobić? Oszacować ryzyko wystąpienia błędu i na wszelki wypadek stworzyć plan b, plan c i plan d Twoich działań. Tak, by zminimalizować ryzyko wystąpienia poważnych błędów zagrażających Twojej firmie.

Możesz również ubezpieczyć swoją firmę ubezpieczeniem OC, wtedy będziesz mogła spać spokojnie i w razie poważnych uchybień ubezpieczenie pokryje straty, które wyrządziłaś.

7. Samotność

Dopóki nie zaczniesz pracować w domu – będziesz pewnie myślała, że samotność w pracy freelancera to tylko taki mit. Bo przecież pracując w biurze / firmie często masz ochotę odciąć się od wszystkich, zaszyć w kącie, najlepiej w domu i mieć w końcu święty spokój.

Tylko to tak nie działa.

To znaczy działa – ale tylko na chwilę. Będąc pracownikiem – jesteś częścią społeczności i mimowolnie budujesz więź z innymi współpracownikami. Praca jako freelancerka pozbawia cię niejako tego elementu “społecznej przynależności”. Oczywiście masz Klientów, ale ta relacja klient – wirtualna asystentka jest na zupełnie innym poziomie. Dlatego część osób, które pracują jako freelancerzy skarży się na doskwierającą im samotność w biznesie. Szukają oni elementu tej społecznej przynależności wybierając:
pracę “na mieście” (kawiarnie restauracje, centra coworkingowe),
WA czasem dojeżdżają do Klienta i np. 2x w miesiącu pracują w firmie.

8. Brak uczciwości

Problem, który dotyczy chyba każdej branży.

Zdarzają się potencjalni Klienci, którzy przed rozpoczęciem współpracy mają tysiące pytań – Ty tracisz swój czas na odpowiedzi, dajesz praktycznie gotowe rozwiązania, a do współpracy nie dochodzi. Tak samo, gdy umawiasz się na rozmowę z potencjalnym Klientem/Klientką, a nie odbierają od Ciebie telefonów. Takie przykłady można mnożyć.

Napisałam nawet na ten temat osobny artykuł – Jak nie rozpoczynać współpracy z wirtualną asystentką?

Czasem ludzie myślą, że skoro działają przez internet – mogą sobie pozwolić na rzeczy, których nie zrobiliby pracując offline.

Zaległe faktury, nie odpisywanie na maile, cisza przez kilka miesięcy, a potem oczekiwanie wykonania pracy w godzinach, które już dawno minęły itp.

Dlatego bardzo ważne jest byś pracując jako wirtualna asystentka nauczyła się ufać swojej intuicji. Jeśli coś w środku mówi Ci, że nie warto przystępować do danej współpracy – Najwidoczniej tak właśnie jest. Ignorowanie Twojego wewnętrznego głosu może skończyć się tym, że zabrniesz we współprace, które okażą się dla Ciebie złe pod każdym względem. Jeśli poświęcasz się tej pracy – rób to w zgodzie ze sobą.

Podsumowanie.

Praca jako wirtualna asystentka jest świetna, jednak musisz wiedzieć, że nie jest to praca idealna (bo takiej chyba nie ma) i ma też ciemniejszą stronę, a której rzadko się mówi. Oferuje dużą różnorodność, jeśli chodzi o branże, zadania, czy Klientów. I to jest w niej najlepsze 🙂

A jak to jest u Ciebie? CO jest brzydką prawdą w Twoim biznesie? Daj znać w komentarzu!

Przeczytaj również:


Jak pracować, kiedy masz za dużo na głowie?

Jak pracować, kiedy masz za dużo na głowie?

Nie wiem czy Ty też tak masz, ale ja planując swoją pracę zawsze zostawiam bufor czasowy na wykonanie różnych zadań i projektów. Robię to głownie dlatego, że często bywa tak, że coś po drodze zawsze może się „wysypać” i pójść nie po mojej myśli. Jak w prawie Murphy’ego: „Jeśli coś może pójść źle, to pójdzie”.

Strategia pracy, kiedy masz za dużo do zrobienia

Mówią, że dobre planowanie i zarządzanie sobą w czasie to sztuka. Trzeba pamiętać o tym, aby nie dopuścić do sytuacji, w której trzeba pracować po 12 godzin dziennie i czy zarywać noce, aby dograć wszystkie umówione terminy, ale…

organizacja pracy
organizacja pracy
organizacja pracy


No właśnie. Sama najlepiej wiesz jak to czasem bywa. Trafi się dodatkowy Klient lub kilka nieprzewidzianych projektów. Każdy chciałby, aby jego praca została wykonana w pierwszej kolejności.

A Ty? Wiadomo, zgadzasz się więc na trochę dodatkowej pracy złudnie myśląc, że przecież się wyrobisz. A co z tego wynika? Okazuje się, że aby dopiąć wszystkie terminy pracujesz po 12 godzin, a i tak masz wrażenie ze milion innych spraw zostawiasz za sobą. Twoi Klienci i ich potrzeby są Twoim priorytetem, więc sporo dodatkowych około biznesowych zadań idzie w odstawkę.

Rozumiem Cię doskonale. U mnie takim miesiącem był czerwiec. Miałam bardzo dużo zapytań o współpracę, pojawiło się kilka nowych kontaktów, z których żal było nie skorzystać, a dodatkowo byliśmy przez dwa tygodnie w PL co też odbiło się na mojej pracy.

Ledwo zorientowałam się, że jest czerwiec a już zbliżał się koniec miesiąca. Przez to całe zamieszanie przez ostatni tydzień pracowałam jak szalona, tylko po to, aby nadążyć ze wszystkim i wykonać umówione zadania na czas.

Jakoś sobie porudziałam, ale muszę Ci przyznać, że było ciężko. W kolejnych miesiącach bardzo pilnowałam się, aby nie popełnić tego samego błędu, nie stresować się i nakręcać, że z czymś mogę nie zdążyć. Wprowadziłam kilka zasad, których staram się przestrzegać. Korzystam z trzech strategii, które ratują mnie z opresji.

Jeśli Ty też masz czasem tak, że nie wiesz w co masz włożyć ręce, lista zadań jest zdecydowanie za długa, a Ty nie masz zbyt dobrego planu – sprawdź, w jaki sposób możesz opanować ten chaos.


(Metody przeze mnie proponowane skłaniają do tego, abyś poświęciła na nie trochę czasu, jednak gwarantuję Ci, że to będzie bardzo dobrze zainwestowany czas.)

Poznaj trzy strategie, dzięki którym będziesz mogła pracować sprawniej, nawet wtedy, gdy masz milion zadań do wykonania.

1. Stworzenie procedur i list kontrolnych do pracy.

Jeśli robisz rzeczy powtarzalne warto, abyś na każdą z nich przygotowała krótki dokument z opisem jak to robisz.
To może być na przykład plik w Excelu lub wzór szablonu w Asanie (co bardzo polecam). Ważne jest, aby takie procedury przygotować.

Okazują się one szczególnie przydatne, kiedy pracujesz z Klientami i wykonujesz dla nich pracę, która musi być sprawdzona i zatwierdzona. Dzięki sformalizowanym zasadom w postaci takiej procedury – każdy Klient będzie wiedział na jakim etapie prac musi podjąć jakąś akcję.

Często jest tak, że wielu Klientów ma te same pytania odnośnie współpracy. Możesz pisać do każdego z nich osobne maile, ale również przygotować dokument z FAQ i oszczędzić trochę swojego czasu.

Wiesz na co poświęcamy najwięcej czasu? Na chaotyczne działania, które nie są nie są w żaden sposób usystematyzowane. Nie wiesz jakie kroki musisz podjąć, aby przejść z punktu A do punktu B.
I na źle zaplanowaną pracę.

Wiem, że stworzenie procedur do każdego działania może zająć sporo czasu – ale nie musisz zrobić ich wszystkich na raz. Po prostu od jutra zanotuj kolejne etapy działania, czy poszczególne mniejsze zadania, które muszą się zadziać i pomogą Ci osiągnąć Twój cel.

2. Planowanie wpisów na blogu i postów w mediach społecznościowych

Moim zdaniem planowanie swoich działań biznesowych jest bardzo ważne i pomaga zachować odpowiednią równowagę. Szczególnie, kiedy pracujesz sama w swoim biznesie i jesteś odpowiedzialna za wszystkie projekty od a do z. Bez dobrego planu możesz błądzić po omacku i robić rzeczy, które wcale nie przełożą się na Twoje zarobki – bo w danym momencie nie przybliżą Cię do realizacji Twoich biznesowych celów.

Tak samo jest z obecnością w mediach społecznościowych. Warto zaplanować. Czy choćby nakreślić swoje plany działań tak, aby (powiedzmy) raz w miesiącu poświęcić na nie 2-3 dni i potem mieć je gotowe na kolejne kilka tygodni. Dlaczego?

Zawsze w trakcie trwania miesiąca pojawią się jakieś nieprzewidziane okoliczności, które skutecznie oderwą Cię od publikacji w mediach społecznościowych. Jest wiele sytuacji, w których w pewnym momencie musisz wybierać co robić, bo nie na wszystko starczy Ci czasu. Wiadomo, że nie powiesz swoim Klientom: „przepraszam przez kolejne 3 dni będę niedostępna, bo muszę zaplanować swoje działania w social mediach”.

Zamiast tego powiesz pewnie, że na ten dodatkowy projekt, znajdziesz czas i z chęcią się nim zajmiesz.

Aby uniknąć sytuacji w których będziesz gorączkowo wrzucać jakieś treści – pod koniec miesiąca, zarezerwuj 2-3 dni. Usiądź z kalendarzem, ustal:

  • swój główny cel,
  • tematy, jakie będziesz chciała poruszyć,
  • formaty treści,
  • napisz posty i wpisy blogowe,
  • zrób do nich zdjęcia lub grafiki,
  • nagraj wideo lub audio,
  • zgraj wszystko w jedną całość,
  • wymyśl świetne nagłówki,
  • zaplanuj publikację w odpowiednich do tego narzędziach.

Wiem, że może Ci się wydawać, że jest tego strasznie dużo i nie dasz rady tak zrobić wszystkiego na raz. Ale kiedy zobaczysz jak dużo czasu zaoszczędziłaś działając w ten sposób – stwierdzisz, że było warto to zrobić!

3. Delegowanie zadań

Oddeleguj część swoich obowiązków wirtualnej asystentce.

Jeśli czujesz, że nie masz szans na opanowanie wszystkiego samej – pomyśl o oddelegowaniu części swoich obowiązków wirtualnej asystentce, (jak również informatykowi, grafikowi, copywiterowi itp.). Dzięki temu będziesz mogła skupić się na tym, co naprawdę lubisz i umiesz zrobić najlepiej.

Skup się na zdobywaniu nowych Klientów i tworzeniu merytorycznych treści ważnych dla Twojego biznesu, a pozwól wirtualnej asystentce działać w tle i wykonywać wszystkie te czynności, na których bezpośrednio nie zarabiasz.

Zrób sobie bilans zysków i strat i przelicz, ile będzie Cię kosztowało zlecenie zadań asystentce, a ile musiałabyś zapłacić i poświęcić czasu na to, aby dane umiejętności opanować.

Na czym powinnaś się skupić prowadząc swój biznes?

Na wszystkich zadaniach, które są związane z merytoryczną częścią Twojego biznesu, czyli takich jak:

  • wymyślanie nowych produktów i usług,
  • opracowanie strategii marketingowej,
  • planowanie działań biznesowych,
  • ustalanie lejków sprzedażowych,
  • planowanie promocji,
  • komunikacja w mediach społecznościowych,
  • bezpośredni Kontakt z Twoimi Klientami,
  • uczestniczenie w konferencjach i spotkaniach networkingowych, itp.

Co może za Ciebie zrobić wirtualna asystentka?

  • zarządzanie WordPressem (przeprowadzanie aktualizacji, robienie kopii zapasowych, dodawanie/usuwanie wtyczek, drobne zmiany na stronach, aktualizację oferty itp.),
  • opiekę nad blogiem (dodawanie wcześniej przygotowanych przez Ciebie wpisów, upload i opisywanie zdjęć, moderację komentarzy, publikację wpisów),
  • przygotowanie i publikację postów w mediach społecznościowych (możesz np. przygotować tylko treści – teksty dla swoich czytelników, a wirtualna asystentka zajmie się resztą. Zaplanuje publikację postów o odpowiednich godzinach dostarczy proste grafiki lub będzie konsultowała się z Twoim grafikiem, podlinkuje Twoje nowe artykuły na blogu, lub wyszuka ciekawe treści innych, które będą godne polecenia, pomoże w prowadzeniu grupy, Instagrama, LinkedIn, lub będzie dla Ciebie prowadzić monitoring sieci),
  • obsługę narzędzi do email marketingu, czyli newslettera, formularzy zapisu, stron lądowania, pop-ów, autoresponderów, ścieżek klienta,
  • kontakt i obsługę Klienta, komunikację mailową, zapytania ofertowe,
  • przygotowanie wszelkiego rodzaju produktów elektronicznych, prezentacji, pdf-ów, checklist, ebooków,
  • research – wyszukanie odpowiednich i ważnych dla Ciebie informacji na zadany temat,
  • a także wiele innych codziennych biznesowych zadań.

Podsumowanie

Do każdego działania biznesowego warto się przygotować i nie dopuścić do sytuacji, w której mogłabyś utonąć pod lawiną zadań. Kiedy jednak tak się stanie i twoja lista to-do jest dłuższa niż rolka papieru– odrzuć wszystkie zadania, których niewykonanie nie spowoduje negatywnych konsekwencji.

Następnie po prostu zaciśnij zęby i zrób te zadania (pomocna będzie na przykład technika Pomodoro). Kiedy zadania będą wykonane – skup się na wdrożeniu w życie trzech strategii, które zaprezentowałam powyżej. Na pewno pomogą Ci one opanować Twój biznes.

Case study: 6 miesięcy pracy jako wirtualna asystentka – czy naprawdę warto?

Case study: 6 miesięcy pracy jako wirtualna asystentka – czy naprawdę warto?

Praca wirtualna asystentka – podsumowanie po sześciu miesiącach pracy zdalnej. Z tego wpisu dowiesz się, czy opłacało mi się rozpocząć pracę jako wirtualna asystentka.

(Ten wpis na blogu powstał 12 maja 2018 roku i od tamtej pory wiele się zmieniło 😉 mój biznes się rozrósł i dziś pomagam innym rozwijać się, jako wirtualna asystentka. Sama specjalizuję się w optymalizacji biznesu online i dzięki ten specjalizacji mogę pisać tego bloga.)


Cześć, dzisiaj chciałabym opowiedzieć Ci co nieco o moich wnioskach z pracy jako wirtualna asystentka. Właśnie klika dni temu mięło pół roku, odkąd pracuję w taki sposób. Pomyślałam, że to świetna okazja, aby napisać kilka słów o moich odczuciach z pracy zdalnej.

Co pomyślałaś sobie, kiedy pierwszy raz usłyszałaś słowo wirtualna asystentka? Czy jakieś konkretne działania od razu przyszły Ci na myśl, czy poczułaś, że nie masz pojęcia kim tak dokładnie jest wirtualna asystentka i czym może się zajmować?

Bo wiesz, kiedy ja pierwszy raz usłyszałam, że istnieją wirtualne asystentki pomyślałam sobie WOW – chcę być jedną z nich – to coś dla mnie! I mimo tego, że wtedy to był ostatni tydzień mojej pracy w biurze, miałam ogromny (no dobrze przesadzam, nie aż tak ogromny ale duży) brzuch i za miesiąc termin porodu postanowiłam, że muszę zrobić wszystko aby spróbować zostać wirtualną asystentką.

I choć wtedy mnie maiłam jeszcze pojęcia jak praca wirtualnej asystentki będzie wyglądać, gdzie znajdę klientki i czy w ogóle uda mi się osiągnąć taki cel z małym dzieckiem u boku, wiedziałam jedno – że jeśli nie spróbuję będę tego żałować.
Przeszłam długą drogę od asystentki do wirtualnej asystentki. Musiałam nauczyć się wielu rzeczy, o których nie miałam pojęcia, bo chociaż podstawy asystenckie miałam – cała strona online prowadzenia biznesu to była dla mnie czarna magia.

Czy było warto zacząć tę nową przygodę? Czy mi się to opłaciło? Odpowiedź na te pytania znajdziesz poniżej. To co, zaczynamy?

1. Mój cel pracy jako wirtualna asystentka

Chciałam pracować w domu i zarobić tyle ile mogłabym zarobić pracując na pół etatu w biurze. Jednocześnie chciałam spędzać czas z moją córeczką i spełniać się jako mama. Wyznaczyłam sobie sztywne ramy zarobków i dałam sobie pół roku na to, aby sprawdzić, czy uda mi się tą założoną kwotę zarobić.

Na początku wcale nie było kolorowo. Martwiłam się czy jestem wystarczająco dobra, czy nadaję się do takiej pracy i czy znajdę klientów. Minęło trochę czasu zanim nabrałam pewności siebie i świadomości w czym jestem świetna.

Po tych 6 miesiącach muszę Ci się przyznać, że spełniłam swoje oczekiwania finansowe, a nawet przez ostatnie dwa miesiące zarobiłam nieco więcej (co oczywiście uznaję za duży plus ). Czyli podsumowując -zrealizowałam swój cel. Żeby nie było tak idealnie nie wszystkie założenia udało mi się zrealizować (na nich skupię się w drugiej połowie roku) i mimo wszystko popełniłam kilka błędów, ale o nich opowiem w innym wpisie.

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Dlaczego dzielę się takimi informacjami?

Chcę Ci pokazać, że każdy ma wątpliwości – jeśli rozwija się swój biznes to jest ich wyjątkowo dużo, a cała droga jaką musisz przejść to sinusoida – nie linia prosta.

Kiedyś uważałam, że nie nadaję się do biznesu i nie wierzyłam, że mogę zbudować coś na czym będę mogła zarobić (typowe myślenie ja? biznes? nie, chyba się do tego nie nadaję, na pewno się nie nadaję). Najlepiej będzie mi na etacie, bezpiecznie, wygodnie. Nawet jeśli wtedy etat oznaczałby dodatkowe godziny, które spędziłabym na dojazdach i zaprowadzaniu i odbieraniu Młodej ze żłobka.

Ostatecznie po przeprowadzeniu bilansu zysków i strat postawiłam wszystko na jedną kartę i postanowiłam, że jeśli po pół roku nie uda mi się rozkręcić mojej działalności tak jak bym chciała – będę szukać pracy na etacie.
Dzisiaj jestem dumna z tego co mam, wszystko co stworzyłam jest moje od a do z. Poświęciłam swój czas na naukę, na wdrażanie nowych pomysłów, na pisanie tekstów (co na początku było dla mnie męką). Często nie spałam (i dalej nie śpię) po nocach, ale czuję się spełniona, bo wiem, że to co robię ma sens i dla moich Klientek naprawdę robi różnicę.

https://kasiaborkow.pl/blog/start-wirtualna-asystentka/
Przeczytaj, od czego zacząć pracę jako wirtualna asystentka

2. Co mi dała praca wirtualnej asystentki przez ostatnie pół roku?

W swoim modelu biznesowym ogólnie stawiam na naukę i rozwój i to jest dla mnie bardzo ważne.
Już na samym początku swojej pracy określiłam to ile godzin mogę pracować i ile Klientek przyjąć. I twardo się tych postanowień trzymam, nawet jeśli muszę odmawiać współpracy.
Przez to, że biorę udział w różnych kursach online, zdobywam nowe doświadczenia i ciągle się rozwijam. Opanowałam dużo nowych umiejętności i dzięki temu mogę coraz więcej oferować moim Klientkom. Co nieco w tym temacie, czyli jak zmienił się zakres moich usług w ciągu 6 miesięcy opowiem Ci w osobnym wpisie.

10 rzeczy, których nauczyłam się przez pierwsze pół roku prowadzenia biznesu:

Dzisiaj chciałabym skupić się na nauce, która wynika z prowadzenia biznesu.

  • Kieruj się intuicją. Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości i głos w głowie podpowiada Ci, że decyzja jaką podejmujesz może być zła – na pewno tak jest.
  • Daj sobie prawo do zmiany zdania. Nie musisz tłumaczyć się ze swoich decyzji, ale jeśli czujesz, że Twój punkt widzenia się zmienił, lub zobaczyłaś temat z innej perspektywy – powiedz o tym głośno.
  • Słuchaj starszych i mądrzejszych od siebie. Podpatruję osoby, które moim zdaniem prowadzą biznesy z głową i staram się brać z nich przykład i analizować ich działania.
  • Autentyczność to podstawa. Nigdy nie udaję kogoś kim nie jestem, dlatego, że pierwsze wrażenie robi się tylko raz, a jeśli już na początku udaje się kogoś kim się nie jest – nie wróży to dobrze na przyszłość.
  • Komunikacja jest najważniejsza. O komunikacji będę mówić do znudzenia najważniejsza i już 
  • Kieruj się jakością, nie ilością. Czy to w pracy, czy w relacjach z innymi ludźmi, czy to produkowaniu treści kieruję się zasadą lepiej mniej, ale bardziej wartościowo.
  • Otaczaj się ludźmi, którzy mają podobne podejście do życia. Staram się współpracować z Klientkami, które mają podobny flow pracują w moim stylu.
  • Sprawdzaj Klientów / Klientki. Przed rozpoczęciem współpracy czy konsultacji zawsze robię research i sprawdzam kim są osoby, które się ze mną kontaktują.
  • Szanuj swój czas. To jest punkt, nad którym wciąż pracuję. Staram się oddzielać czas pracy od życia rodzinnego, choć czasem podczas pracy w domu jest to trudne.
  • Jeśli coś Ci się nie uda, wyciągnij wnioski i idź dalej. Kiedyś bardzo bałam się porażki, ale dziś wiem już jak sobie z nią poradzić. Prawda jest taka, że ludzie zapominają, że coś Ci nie wyszło, bo każdy żyje swoim życiem. Wystarczy więc, że wyciągniesz wnioski z porażki i następnym razem zrobisz coś lepiej.

Stworzenie i posiadanie takiej listy zasad pomaga mi regulować i oceniać moją pracę. Jest również bardzo pomocne, jeśli się nad czymś zastanawiam i szukam rozwiązania. Polecam i Tobie stworzyć coś podobnego – na pewno dzięki takim zasadom będzie Ci łatwiej i tych cięższych chwilach 

3. Jak wygląda praca wirtualnej asystentki?

Uchylę trochę rąbka tajemnicy i opowiem CI co nieco o tym JAK pracuję. Ogólnie wszystkie moje działania podzielone są na 3 strefy pracy:
– miesięczną,
– tygodniową,
– dzienną.

Do każdej z powyższych sekcji mam dopasowane poszczególne działania tak, żeby umiejscowić je odpowiednio w czasie i aby były one zsynchronizowane ze sobą (często zadania z różnych sekcji się ze sobą przeplatają).

O dziwo dużą częścią mojej pracy jest kontakt z ludźmi. Mogłoby wydawać się to dziwne, ponieważ pracuję wirtualnie. Tak to prawda, ale mimo wszystkie sprawy i tak musimy „obgadać” więc często korzystamy z różnych komunikatorów, wideo rozmów, telefonów czy maili. (Więc jeśli nie lubisz kontaktu z ludźmi a rozważasz pracę w charakterze wirtualnej asystentki – dobrze się zastanów ).

Wracając do struktury pracy wygląda ona następująco:

  • praca miesięczna – to wszystkie działania stałe, które wykonuję dla Klientek co miesiąc. Wiedząc, że mam określoną ilość prac do wykonania w miesiącu mogę je sobie zaplanować z góry i nie muszę sobie zaprzątać nimi głowy. Są to wszystkie cykliczne zadania takie jak: update programów, zakończenie miesiąca czy rozpoczęcie nowego;
  • praca tygodniowa – to wszystkie działania, które omawiamy z Klientkami na wideo-konferencjach. Ja jestem fanką cyklicznych spotkań online z Klientkami podczas których możemy sobie przedyskutować nadchodzące prace. Zwykle staramy się planować działania przynajmniej z tygodniowym wyprzedzeniem, dzięki czemu mam możliwość „osadzenia” poszczególnych zadań w czasie. Oczywiście zawsze planuję bufor czasowy około 40% mojego czasu pracy (dlaczego? Po pierwsze mam w domu Małą Kierowniczkę, której plan dnia jest czasem odmienny od mojego, a po drugie my, jako ludzie zawsze zakładamy, że jakieś działanie zajmie nam mniej czasu niż rzeczywiście jest potrzebne do jego wykonania.) Daje mi to poczucie bezpieczeństwa i większą kontrolę nad wszystkimi działaniami;
  • praca dzienna – to wszystkie działania, które docelowo muszę wykonać w danym dniu. Jako że jestem zwolenniczką grupowania zadań i pracy w blokach czasowych – mam system, w którym rozdzielam każde zadanie na czynniki pierwsze, grupuję je między sobą, a następnie przypisuję je do poszczególnych pór dnia i dni w tygodniu.

Jak to działa w praktyce?

Podam Ci przykład, jak mniej więcej ja pracuje – mam np. 5 zadań od 3 różnych Klientek:

  • stworzenie newslettera,
  • dodanie wpisu blogowego,
  • stworzenie reklam na Facebooku,
  • opracowanie jednej strony PDF,
  • przygotowanie posta na Facebooku i LinkedIn.

KROK 1 Oddzielam tekst, obraz, przygotowanie newslettera, reklamy, dodanie wpisów.
– w jednej grupie tworzę wszystkie teksty,
– w drugiej grupie przygotowuję grafiki,
KROK 2 Wysyłam do zatwierdzenia,
KROK 3 Tworzę szablon newslettera oraz szkice robocze wpisów i reklamy,
KROK 4 Po zatwierdzeniu grafik i tekstów uzupełniam wszystkie szablony, planuję godziny postów i gotowe 

Oczywiście wszystkie działania rozbijam sobie w czasie i pracuję zgodnie z zasadą pracy w blokach czasowych. Dzięki takiemu rozwiązaniu czuję, że mam większą kontrolę nad tym, co mam wykonać 

Już wiesz, jaki był mój cel pracy jako wirtualna asystentka, wiesz czy ten cel osiągnęłam, wiesz jak wygląda moja praca a więc czas na podsumowanie i odpowiedź na pytanie

4. Pól roku minęło i co dalej?

Oczywiście pierwsze pół roku działalności jako wirtualna asystentka przyniosło mnóstwo nowych wyzwań i dużo pracy. Czasem było ciężko, ale mam już wypracowany fajny system i dlatego nie mam zamiaru wracać na etat i szukać „normalnej” pracy.

Jakie plany na najbliższe miesiące?

  • Mam fajny zespół klientek, z którymi współpracuję,
  • Chcę dzielić się swoją wiedzą i pomagać innym. Dlatego na blogu będą pojawiały się systematycznie nowe materiały 

Nigdzie się nie wybieram i obiecuję dawać Ci fajną treść i wskazówki, które możesz od razu wprowadzić do swojej pracy.

Kasia

P.S. Trochę już minęło czasu od napisania tego wpisu, jeśli jesteś ciekawa jak to z moją pracą jest obecnie przeczytaj ten wpis: Case study: dwa lata pracy jako wirtualna asystentka.

CASE STUDY Wyzwanie na fanpage – podsumowanie i wnioski

CASE STUDY Wyzwanie na fanpage – podsumowanie i wnioski

Pod koniec stycznia przeprowadziłam na swoim fanpage (Must-Have Asystentka) pierwsze bezpłatne wyzwanie o narzędziu do zarządzania  projektami; „Jak sprytnie opanować Asanę i podnieść swoją produktywność?” Były to 3 dni intensywnego szkolenia na temat użytkowania i sprytnego wykorzystania tego narzędzia.

Dzisiaj chcę przedstawić Ci case study tego wyzwania, czyli opowiedzieć co nieco o wyzwaniu od kuchni, o moich celach, o technicznym aspekcie wyzwania, o wynikach i planach na przyszłość. Cały wpis podzieliłam na kilka punktów, dzięki czemu łatwiej będzie Ci po nim nawigować:

  • Dlaczego stworzyłam wyzwanie (mój cel wyzwania)?
  • Jak przygotowałam się do tego wydarzenia?
  • Czym zachęciłam potencjalnych uczestników wyzwania do zapisania się na listę?
  • Jakich narzędzi użyłam do przygotowań i w trakcie wyzwania?
  • Konwersje i wyniki, czyli ile było uczestników i czy mi się to opłaciło?
  • Jakie błędy popełniłam?
  • Co zrobię z materiałami, które stworzyłam na potrzeby wyzwania?
  • Moje wnioski na przyszłość.

Jeśli zainteresował Cię któryś z podpunktów to świetnie, zapraszam do lektury całego wpisu 🙂

Zaczynamy, ale jeszcze zanim zaczniemy napiszę kilka słów o samej „Asanie”. Co to jest „Asana”?

– Asana jest to narzędzie online (dostępne również jako aplikacja na smartphone) do zarządzania projektami i zadaniami.

– Przenosząc listę zadań do zrobienia (my tasks) do Asany masz możliwość wyeliminowania większej ilości rozpraszaczy, ponieważ wszystkie zadania, które musisz wykonać znajdują się w jednym miejscu.

– Dzięki Asanie możesz wyeliminować wewnętrzną komunikację mailową i skupić się na pracy, a nie na szukaniu (w gąszczu innych maili) zadań do zrobienia.

Więcej informacji o Asanie możesz znaleźć tutaj – 5 narzędzi online, które pomogą w prowadzeniu Twojego biznesu

Dlaczego stworzyłam wyzwanie (mój cel wyzwania)?

Wyzwanie stworzyłam z 3 powodów:

  • nieznajomość Asany w mojej grupie docelowej – podczas badania potrzeb moich potencjalnych klientek dosyć często pojawiały się pytania związane z obsługą i pracą w tej aplikacji, dlatego postanowiłam stworzyć coś użytecznego i rozbudzić tym samym więcej potrzeb mojej grupy docelowej.
  •  mała znajomość Asany wśród moich klientek – chciałam pokazać moim klientkom, że można komunikować się w sposób sprawny, pomijając często dziesiątki emaili, które do siebie wysyłamy. Tutaj też od razu zaznaczę – większość moich klientek znało Asanę ale nie używało jej w swoim biznesie na co dzień, a ja chciałam, żeby to się zmieniło.
  •  wyjście ze swojej strefy komfortu – chciałam zaprezentować próbkę swoich możliwości i dotrzeć do kolejnych osób, które w przyszłości może byłyby zainteresowane współpracą ze mną.

Moim celem wyzwania był wzrost rozpoznawalności mojej marki Must-Have Asystentka i zbudowanie pozycji eksperta – wirtualnej asystentki. Bardzo chciałam żeby na wyzwanie zapisało się na 50 osób, tak, żeby moja praca nie poszła na marne i aby ktoś rzeczywiście skorzystał z materiałów, które przygotowałam. Czy mi się to udało? Na to pytanie odpowiem w podsumowaniu wyników, a teraz przejdźmy do kolejnego punktu.

Jak przygotowałam się do tego wydarzenia?

Przygotowania do wyzwania rozpoczęłam od… rozpisania poszczególnych zadań w Asanie 🙂 Im więcej szczegółów tym lepiej, później nie musiałam się skupiać na planie działania tylko po kolei wykreślałam zadania z listy do zrobienia. Wśród moich planów było wykonanie:

  • prezentu za zapis,
  • strony lądowania,
  • formularzu zapisów na listę,
  • materiałów do wyzwania,
  • sekwencji maili do wysyłki,
  • postów na Facebooku,
  • grafik do wyzwania,
  • nagrań wideo,
  • live na fanpage.

Dzięki początkowemu rozpisaniu sobie wszystkich elementów składowych wyzwania w wolnych chwilach nie musiałam zastanawiać się co mam zrobić, po prostu otwierałam Asanę, wybierałam zadanie z listy i skupiałam się na jego wykonaniu.

Jak zachęciłam uczestników wyzwania do zapisania się na listę?

Przygotowałam prezent w formacie pdf do ściągnięcia po potwierdzeniu subskrypcji. Były to – „Skróty klawiszowe Asana” Pomyślałam, że fajnie byłoby pokazać funkcjonalność takich skrótów w ramach zwiększenia swojej produktywności. W Asanie nie ma języka polskiego więc postanowiłam przetłumaczyć najbardziej popularne skróty klawiszowe z angielskiego na polski i w formie tabelki w pdf udostępnić ją w prezencie.

Poniżej zamieściłam wygląd tego pdf-u:

Jakich narzędzi użyłam podczas przygotowań i w trakcie wyzwania?

  • Libre Office – do przygotowania tekstów i pdf-ow
  • motyw Divi (WordPress) do stworzenia strony lądowania
  • MailerLite – do formularzu zapisu na listę oraz do wysyłki maili w trakcie wyzwania,
  • Canva – do stworzenia grafik na fanpage,
  • wpisy na fanpage zaplanowałam bezpośrednio z poziomu Facebooka,
  • Google drive do przechowania i udostępnienia materiałów
  • bit.ly do stworzenia spersonalizowanych linków i śledzenia liczby pobrań,
  • OBS do nagrania filmików i live na Facebooku

Z wszystkich tych programów tylko divi jako motyw do WordPressa jest płatny (kupiłam ze zniżką za ok $70 – subskrypcja na rok) ale tak na prawdę stronę lądowania można zrobić w MailerLite i to wyjdzie całkiem za darmo.

Konwersja i wyniki

Przed rozpoczęciem wyzwania przyjęłam sobie za cel – aby w wyzwaniu wzięło udział 50 osób i to już była dla mnie duża ilość osób. Od razu zaznaczę że nie promowałam wyzwania za pomocą reklamy na Facebooku – chyba trochę bałam się, że zbyt dużo ludzi weźmie w nim udział a ja nie podołam i będzie klapa. Co w takim razie zrobiłam, żeby oznajmić światu o moim wyzwaniu?

  • wysłałam maila z zaproszeniem na wyzwanie do osób z mojej listy,
  • dodałam post na Facebooku z zaproszeniem na wyzwania,
  • dodałam wiadomość o wyzwaniu w kilku grupach na Facebooku- tam gdzie mogły znajdować się moje potencjalne klientki.

(Teraz pisząc z perspektywy czasu widzę, że było to o wiele za mało promocji ? cóż człowiek na błędach się uczy)

Na stronie lądowania znalazło się 419 osób, a na wyzwanie zapisało się 200 konwersja wynosiła 47.73 %

Udział w wyzwaniu potwierdziło ostatecznie 177 osób i do tylu powędrowały materiały. Dodatkowo jeszcze 3 osoby napisały do mnie na fanpage, że z jakiś powodów nie otrzymały materiałów więc wysłałam je ręcznie każdego dnia. Wyzwanie trwało 3 dni i każdy zapisany otrzymał ode mnie 5 maili (prezent, 3 dni wyzwania + podsumowanie)

Konwersja wynosiła odpowiednio:

  • – Prezent za zapis – 69.5%
  • – Dzień I – 70.1%
  • – Dzień II – 52 %
  • – Dzień II – 47.2%
  • – Podsumowanie 57.6%

To mało czy dużo? To zależy od wielu zmiennych i nastawienia. Dla mnie było to bardzo dużo ponieważ było to moje pierwsze wyzwanie i cieszyłam się że uczestniczki doceniły moją pracę. Dostałam dużo wiadomości zwrotnych, że wyzwanie się podobało, że materiały były fajne. Było również sporo głosów, że akurat wtedy gdy dziewczyny szukały pomocy związanej z opanowaniem Asany pojawiałam się ja. Celem tego wyzwania nie była sprzedaż – ale pozyskałam również 2 klientki 🙂

Jakie błędy popełniłam?

Błędów było kilka, niestety nie udało się przeprowadzić wyzwania w 100 procentach idealnie, ale to chyba tak zawsze bywa, że nie myli się tylko ten, który nie robi nic. Dodatkowo myślę, ze potrzeba wprawy w prowadzeniu wydarzeń tego typu, więc na pewno kolejne wyzwanie będzie lepsze.

  1. Zdecydowanie za mało reklamy – czyli w ogóle brak reklamy płatnej. Miałam zamiar skorzystać z reklam na Facebooku, ale chyba za bardzo przestraszyłam się, że zapisze się zbyt dużo ludzi. Na pewno w przyszłości będę się lepiej promować!
  1. W pierwszym dniu wyzwania źle ustawiłam automatyzację w MailerLite (chciałam przedobrzyć jak zwykle), przez co większość osób otrzymała ode mnie 2 wiadomości.
  1. Słaba jakość live – działałam na nieco wolnym uploadzie plus na starszym laptopie mojej mamy więc było średnio profesjonalnie. Jednak najważniejsze rzeczy czyli zrzut ekranu i moje objaśnienie tego co pokazywałam było widać i słychać więc i tak jestem zadowolona.

Moje wnioski na przyszłość.

  • Jak najbardziej warto organizować wyzwania. Fajnie jest pokazać się nowym osobom, zaprezentować swoje umiejętności, przetestować trochę zachowanie swojej grupy docelowej i sprawdzić pomysł na płatny produkt.
  • Warto dać sobie trochę czasu na na organizację. Ja wyzwanie zorganizowałam od pomysłu do ostatniego dnia wyzwania w 2 tygodnie. Był to dla mnie bardzo intensywny czas, dodatkowo miałam w tym czasie normalną pracę dla klientek co poskutkowało dużą ilością zarwanych nocy.
  • Mówić więcej o tym co chce się robić i nie patrzeć na innych. Nie bać się, że ktoś może usłyszy i skopiuje pomysł. Przestać się wstydzić swoich umiejętności czy swojej wiedzy.
  • Więcej reklamy 🙂

Co zrobię z materiałami, które stworzyłam na potrzeby wyzwania?

Ostatnio pojawiło się kilka nowości w Asanie więc najprawdopodobniej uaktualnię materiały, nagram nowe filmiki, wrzucę wszystko na platformę i za jakiś czas całe wyzwanie będzie dostępne w płatnej wersji. Uważam, że całość była tak fajna, że aż szkoda, aby się zmarnowała.

Dziękuję Ci za przeczytanie tego artykułu. Uważasz, że komuś może się on przydać? Podziel się nim ze znajomymi. Poszukujesz wsparcia w prowadzeniu wyzwania? Nie mogłaś lepiej trafić! Napisz do mnie kasia@kasiaborkow.pl

Kasia

Pin It on Pinterest